wtorek, 8 stycznia 2013

coś o prawdziwym szczęściu oraz iluzji szczęścia

Mówi się- jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Otóż nie zawsze można zadowolić się przysłowiowym gołębiem w garści. 
Mam wrażenie, że czasem większą radość dadzą marzenia o tym,czego się nie posiada niż wymuszony uśmiech z powodu tego,co się ma.
Trudno podać rękę zgody codzienności, gdy zwyczajnie się z nią nie zgadzamy, nie chcemy jej takiej jaką jest. Owszem- zawsze może być gorzej,ale naszych pragnień nie oszukamy. Serce i tak się będzie rwało w ich kierunku.
Nie da się wmówić sobie zadowolenia z czegoś, tego, że coś daje nam satysfakcję, kiedy wcale tak nie jest. Chcąc pozornym szczęściem wypełnić pustkę i zagłuszyć tęsknotę za prawdziwym szczęściem działamy na niekorzyść wobec nas samych.
Mamy świadomość, że siebie oszukujemy i możemy nawet czuć się winni, że uciekamy się do takich rozwiązań jakimi jest dana iluzja odczuwania świata. 
Iluzja nie da szczęścia, które bez żadnego "ale" zdolne by było wypełnić duszę po każdy jej zakamarek. Tylko coś, co prawdziwe, satysfakcjonujące i poruszające do głębi da nam poczucie tego, że warto żyć, bo to życie na prawdę daje coś serio pozytywnego, czego nie da sie opisać słowami.
Jak kiedyś stwierdziłam, tak też powtórzę- Cierpliwość jest przyjacielem pięknych uczuć. Szczęście niewątpliwie do nich należy.
Tak więc w drodze do niego, warto iść prosto, a nie przystawać by "zapchać się" czymś "szczęściopodobnym". W takim wypadku na metę,która miała być zwieńczeniem dojdziemy wypaleni.

1 komentarz:

  1. Ja kiedyś tak się 'zapchałam', i zrobiłam to tak gwałtownie, że w efekcie wyszłam z tego pusta i obojętna. Więc masz rację- lepiej czekać na szczęście, a nie zadowalać się jakimiś substytutami. Obserwuję.

    OdpowiedzUsuń